sobota, 13 października 2012

Co ma Mo Yan do Grabaża

"Wolą Alfreda Nobla było, aby nagroda trafiła w ręce osoby, która stworzy najbardziej wyróżniające się dzieło w kierunku idealistycznym. Pierwotny wymóg, zakładający, że rozpatrywane będą dzieła powstałe w roku poprzedzającym przyznanie nagrody został złagodzony do stwierdzenia, że starsze prace mogą być rozpatrywane, jeśli ich znaczenie zostało docenione dopiero niedawno."

Pierwotny wymóg został złagodzony czy też idea wypaczona? De gustibus non est disputandum -  a kto tak powiedział? Może to sentencja rodem ze Starożytnego Rzymu? Może właśnie to było przyczyną upadku wielkiego imperium? Brak negowania wypaczonych postaw czy gustów. I nie mam nic indywidualnie do Pana Mo Yan'a a raczej mam do klucza przyznawania nagród przez szacowną Akademię. Bo na mój gust klucz jest prosty i dostają nagrodę reprezentanci państw, które znajdują się na piedestale zainteresowania opinii publicznej (o sposobach kreowania jej sympatii kiedyś w innym miejscu). Dostawali Polacy, kiedy nasz kraj domagał się niepodległości, czy to pod zaborami, czy to pod sowiecką okupacją. Dostawali Rosjanie kiedy świat dawał się nabierać na populistyczne hasła kreowane na początku lat trzydziestych ubiegłego stulecia. Dostał Irlandczyk jako przedstawiciel uciemiężonego przez Anglików narodu. I tak dalej. Za co konkretnie dostali - nie wiem, za całokształt czy jakoś tak. Do mnie nie trafia twórczość żadnego z nich. Czy to współcześnie - do "Śniegu" Pamuka podchodziłem trzykrotnie - nie dałem rady. Czy to w przeszłości Szołochow, Faulkner czy Reymont - droga przez mękę - niczym u Tołstoja. Jeden Sienkiewicz stanowi na tej liście wyjątek - tutaj trzeba pewnie brać poprawkę na fakt, że jestem polskim patriotą a opowieści o stepach przyprawiały mnie o wypieki gdy miałem piętnaście lat.

Od kanonu obowiązującej, poprawnej literatury i poezji przejdę do podobnie 'ustawionego' programu lektur i nauczania poezji w naszych szkołach. No bo co obchodzi siedamnastoletniego chłopaka do kogo wzdychał Adam Mickiewicz 300 lat temu i jak ma zrozumieć język sprzed n-epok skoro nie może dogadać się z własnymi "starymi" zaledwie pokolenie wstecz? Nie wiem, bo ja nie rozumiałem i dalej nie rozumiem choć ze "starymi" dogadać się już potrafię. Za to rozumiałem i rozumiem tych co piszą o tym co mnie otacza, co jest dla mnie ważne i mam wrażenie okazują podobną wrażliwość. Jeżeli taki Grabowski ze Staszewskim dokleją do tego porcję psychodelicznej bądź postpunkowej muzyki powodują, że nie śpię (szczególnie wtedy kiedy naznoszę do domu nowych płyt - ktoś ostatnio pisał, że CD już wymarło - chyba red. Mistewicz - no jeszcze nie Panie Eryku). Nie wymarło i myślę, że wiele osób kupuje płytę jako manifest uznania i gratyfikacji dla artysty.

A w ramach tego uznania wiersz Krzysztofa Grabaża Grabowskiego:

Twój niewyraźny głos
Muska się po pięciolinii
Śmiejesz mi się w nos
Chcesz mnie obcyganić
Czujesz łatwy łup
Jesteś wszak sprytnym złodziejem
Nie rzucasz słów na wiatr
Dobrze wiesz, że już wieje

Twoje oczy lubią mnie i to mnie zgubi

Ty nie naciągasz strun
Ty nie walisz w bęben
Każda jednoznaczność
Według ciebie jest błędem
Bojkotujesz konkret
Wystarczy ci jedynie zarys
Cóż mi możesz dać?
Wiśnie, piołun i curry?

Twoje oczy lubią mnie i to mnie zgubi

Lekko ściszasz głos
Lekko poprawiasz grzywkę
A co ukryłeś tam?
Tam mam zaszytą wszywkę
Tam schowaną mam
Pamiątkę po innej dziewczynie
Gram w to jeszcze raz
Zagram z tobą i zginę

Twoje oczy lubią mnie i to mnie zgubi


(fajny muzyczny kolaż poznańskiej Pidżamy i trójmiejskich klimatów (Czarno-Czarni) końcówki lat 90'tych)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz